Filipian cz.3
Filipian cz. 3
Dlaczego, choć Kościół mówi o dobrej nowinie tylu ludzi jej nie słyszy? Ponieważ spełnia się na nas powiedzenie: „to, co robisz, krzyczy tak głośno, że nie słyszę tego, co mówisz.” Nasze życie powinno uwiarygodniać to, co mówimy – powinno odzwierciedlać ewangelię.
Ten sam problem Paweł chciał rozwiązać w kościele Filipian.
Choć list jest optymistyczny, Paweł wie, że wspólnota Filipian nie jest bez problemów. Dwie diakonice, Ewodia i Syntycha nie mogą dojść do porozumienia w jakiejś sprawie i ich spór odbija się na całej wspólnocie. Ten brak jednomyślności jest zagrożeniem dla służby ewangelii. Jak można głosić, że Jezus oddał życie za nas, podczas gdy ludzie widzą, że my walczymy o swoje racje?
Dlatego Paweł opisuje Filipianom zasadę : „moje życie za twoje” (Fil.2,3-4) a potem, wiedząc, jak niemożliwe jest by o własnych siłach tak postępować, pokazuje im postawę Jezusa.
Paweł naucza: ” jeśli chodzi o relacje miedzy wami, to miejcie taką postawę względem siebie, jaką miał Chrystus wobec Ojca”
Następnie opisuje dobrowolny proces uniżenia Chrystusa w trzech fazach.
Zanim je omówimy, musimy wiedzieć, że ten fragment niekoniecznie jest autorstwa Pawła. Paweł prawdopodobnie cytuje tu wczesnochrześcijańskie wyznanie wiary lub hymn, który mógł być częścią wczesnochrześcijańskich nabożeństw. Fragment ten jest tak bogaty teologicznie, że dziś zaledwie na niego zerkniemy. To tak, jakby odwiedzić Rzym, wykupić wycieczkę po Watykanie i ostatni jej punkt, kaplicę Sykstyńską przebiec mając jedynie 5 minut. Właśnie to spotkało mnie i moją żonę podczas podróży poślubnej i do dziś odczuwam ogromny niedosyt. Gdyby Biblia była pasmem górskim to ten fragment stanowiłby jeden z jego najwyższych szczytów. Zachęcam was do nauczenia się go na pamięć i w wolnych chwilach wracania do niego, by zgłębiać jego bogactwo.
My jednak przebiegniemy naszą „kaplicę Sykstyńską” zerkając na proces uniżenia Jezusa.
- Jezus staje się człowiekiem. Paweł zaznacza, że Jezus jest w pełni Bogiem: „On, istniejąc w postaci Bożej…“ użyte tu słowo: „morfe” nie oznacza jedynie zewnętrznej postaci lecz istotę rzeczy. Chrystus jest w pełni Bogiem: wieczny, wszechmocny, wszechobecny, wszechwiedzący. Jednak ograniczył siebie przyjmując ludzkie ciało. Choć stał się w pełni człowiekiem, pozostał również w pełni Bogiem. W konstantynopolskim wyznaniu wiary mówimy, że Chrystus jest „współistotny Ojcu”.
Paweł pisał do Filipian 20-30 lat po śmierci Jezusa. A cytuje fragment który jest prawdopodobnie starszy, niż jego list. To znaczy, że już pierwsze pokolenie chrześcijan czciło Chrystusa jako Boga.
Z innych fragmentów Nowego Testamentu wiemy, że Jezus był świadomy swojej boskości.
Niektórzy uczą, że Jezus stając się człowiekiem, nie mógł nic zrobić jako Bóg, nawet, jeśli by chciał. Jednak w Ogrodzie Getsemane, gdy Piotr w obronie Pana odciął ucho słudze kapłana, Jezus spytał: „Czy myślisz, że gdybym poprosił, Ojciec nie mógłby wystawić legionu aniołów by mnie uratować?” Uniżenie Jezusa było więc uniżeniem dobrowolnym.
To tak, jakby w swojej talii kart miał najsilniejszą kartę, której mógłby użyć, jednak gra kartami słabymi.
Dlaczego Jezus się ograniczył? Dla relacji z nami. Istota relacji polega na tym, że ograniczamy się dla innych. Ograniczenie oznacza nie korzystanie z prawa do … Jeśli skorzystasz z tego prawa, dostaniesz to, czego chcesz, ale kosztem relacji. Dlatego Bóg wybrał tą drogę, zamiast objawienia się w pełni swojej mocy i zmuszenia wszystkich do poddania.
- Jezus przyjmuje postać sługi.
Pan mógł urodzić się w rodzinie królewskiej, mającej wpływy. Jednak wybiera rodzinę „przeciętnego Kowalskiego” i małe miasteczko na swoje urodzenie.
Uniżenie jest zwycięstwem. Przyjęcie postawy sługi zwycięża. Dlatego Bóg wielce Go wywyższył. Choć to wywyższenie dokonało się poprzez zmartwychwstanie i wniebowstąpienie, pełna jego realizacja nastąpi gdy Chrystus powróci. Wtedy wszyscy ludzie zobaczą Go w jego chwale i potędze, i padną na kolana.
Podobnie jest z nami. Gdy na wzór Jezusa, przyjmujemy postać sługi, to doświadczymy wywyższenia zachowując relacje. To wywyższenie jest wywyższaniem przez Pana, a nie samopromocją. Częściowo doświadczamy go na ziemi lecz w pełni doświadczymy go gdy powróci Pan. Jego wywyższenie będzie naszym wywyższaniem. Dlatego wiele razy w liście Paweł zachęca Filipian by mieli perspektywę wieczności, nie pokładając całej nadziei w tym świecie.
- Jezus umiera na krzyżu. Paweł mówiąc o służeniu ma na myśli służbę ewangelii, a nie jedynie służeniu tymczasowemu dobru ludzi.
Proces uniżenia Jezusa nie kończy się na przyjęciu postawy sługi. Twoim celem nie jest pomoc by ktoś osiągnął sukces i znaczenie, lecz by zaufał Chrystusowi. Wielu ludzi, nie znających Pana ma postawę służenia. Być może przeczytali w bestsellerze motywacyjnym, że taka postawa ich wypromuje do osiągnięcia ich największego marzenia. Jednak celem naszej służby jest ewangelia. My się mamy troszczyć o zbawienie ludzi. Dlatego Paweł pisze, że Chrystus był posłuszny aż do śmierci i to śmierci krzyżowej. Czy widzicie, jak Paweł podkreśla rodzaj śmierci? To była śmierć krzyżowa.
Kiedyś wydawało mi się, że gdy Żydzi pojmali Jezusa, to oddali go Piłatowi na sąd, bo sami nie mogli go zabić. Jednak Szczepana mogli ukamienować. Dlaczego zatem Jezusa postawili przed Rzymskim sądem? Ponieważ zależało im, by został ukrzyżowany. Gdyby tak się stało, to legenda Jezusa umarłaby z nim, ponieważ każdy Żyd wiedział, że „przeklęty jest każdy powieszony na drzewie”. Jezus kończący życie na drzewie krzyża miał być dowodem na to, że umarł przeklęty przez Boga. Że to, co głosił było bluźnierstwem. A głosił, że jest Mesjaszem, więcej, że jest Bogiem. Wiec niech zobaczą wszyscy że Bóg go przeklina za bluźnierstwo!
I faktycznie, Jezus umiera na krzyżu. Faktycznie, jest przeklęty, wyszydzony przez ludzi. Umiera w hańbie. Każdy chciałby umierać w chwale, mając dobrą opinię, mając rodzinę wokół. Jezus umiera samotnie, w hańbie, ze złą opinią, uczniowie są nim rozczarowani. Najgorsze, że sam Bóg się od niego odwraca!
Nie może być nic gorszego!
Czy to nie jest wielka przegrana?
Nie.
To pozorna przegrana.
Jezus umiera w taki sposób ponieważ zajmuje nasze miejsce. Robi to dla naszego zbawienia. To wielka tajemnica, którą Paweł pojął. Ta miłość, ta mądrość zdobyła go i poświęcił się służbie tej tajemnicy, którą jest ewangelia – dobra nowina, że Jezus pozornie przegrywając zwyciężył. Podobnie my, choć nie jesteśmy Bogami, powinniśmy być świadomi tego, że jesteśmy jego dziećmi. Nasza służba nie wynika z niskiej samooceny, nie jest zasługiwaniem na akceptację jakiejś osoby lub grupy. Będąc świadomy jak wysoki jest mój status, wybieram, by służyć na Bożą chwałę.
Jak to działa dla nas?
Jeśli jeszcze nie zaufałeś Chrystusowi, to uniż się! Dostrzeż, że jesteś zgubiony bez Chrystusa! Przecież On przyszedł i stał się człowiekiem dla ciebie! On umarł za twoje grzechy. Przyjmij dar jego zbawienia! Uwierz w to, że jesteś zbyt grzeszny, by siebie zbawić, ale że On tak Cię kocha, że już cię zbawił! On ograniczył siebie, by mieć relacje z tobą.