Ew. Marka cz.2
Ew. Marka cz.2
Jeżeli wolisz przeczytać to kazanie kliknij TUTAJ
Written by metodysci-admin on . Posted in Kazania
Jeżeli wolisz przeczytać to kazanie kliknij TUTAJ
Written by metodysci-admin on . Posted in Przeczytaj kazanie
Ew Marka 1,9-11 Chrzest Jezusa.
Marek przedstawia Jezusa jako Króla i Boga, Pana wszechświata.
Jan, o którym Pan powiedział, że jest największym z proroków, świadczy o Jezusie: „Nadchodzi potężniejszy ode mnie.“ Czy nieco potężniejszy? Nie, o wiele, wiele bardziej potężny: „Nie jestem godzien by zawiązać mu sandały u nóg”- świadczy Jan o Jezusie. Nagle nadchodzi Jezus i ustawia się w kolejce do chrztu! Wtedy otwiera się niebo, zstępuje Duch Święty w postaci gołębicy i rozlega się głos Boga Ojca: „Oto mój Syn umiłowany w którym mam upodobanie.“
Marek pokazuje że cała Trójca Święta bierze udział w tym wydarzeniu. Dlaczego gołębica?
Choć dla nas Duch Święty kojarzy się z gołębiem, jednak dla ówczesnych słuchaczy nie był to zbyt znany symbol. Tylko raz Biblia łączy Ducha Świętego z gołębicą.
W Targumie, czyli aramejskim przekładzie Starego Testamentu, który był popularny w czasach Jezusa, w opisie stworzenia świata pojawia się zwrot, że Duch Święty unosił się nad powierzchnią wód jak gołębica. Marek w ten sposób porównuje inaugurację służby Jezusa do inauguracji świata. Tak, jak Bóg w Trójcy jedyny stwarzał świat, tak teraz ten sam Bóg, cała Trójca bierze udział w dziele odkupienia świata. Śmierć i zmartwychwstanie Jezusa zapoczątkuje odnowienie całego stworzenia! Zarówno Bóg Ojciec, jak i Syn i Duch Święty są obecni w czynny sposób w tych wydarzeniach.
Pomówmy o Trójcy, którą tu przedstawia Marek.
Widzimy tu, jak Bóg Ojciec uwielbia Swojego Syna, a Duch zstępuje na Niego. Jan w swojej ewangelii pisze, że osoby Trójcy uwielbiają siebie nawzajem. Duch wielbi Jezusa (J.16,12). Syn uwielbia Ojca a Ojciec Syna (J.17,4-5) Co to znaczy? C.S.Lewis używa tu metafory tańca. Osoby Trójcy orbitują wokół siebie nawzajem, w miłości i podziwie. Dlatego, argumentuje Lewis, Bóg jest bardzo szczęśliwy.
Wyobraża sobie jak bardzo byłbyś szczęśliwy, gdybyś odkrył, że osoba, którą najbardziej podziwiasz, szanujesz i kochasz, żywi do ciebie takie same uczucia!
Zatem Bóg w Trójcy jedyny jest początkiem, powodem wszystkich relacji, a przeznaczeniem tych relacji jest wzajemne obdarzanie się uczuciem, podziwem, i służbą.
Jak się ta prawda ma do naszego życia?
Każdy chciałby, by w jego rodzinie było jak w niebie. Czy po pracy wracasz do „nieba”? Czy do „piekła”?
To zależy, jak wyglada orbitowanie w twojej rodzinie.
Najbardziej naturalne jest, że matka orbituje wokół własnych dzieci.
Ale czy wasze dzieci widzą, jak wy, jako rodzice orbitujecie wokół siebie? Jak podziwiacie się nawzajem? Jak służycie sobie nawzajem?
Czy raczej widzą, jak jedna osoba jest statyczna, a reszta musi orbitować wokół niej?
Dzieci powinny być zaproszone do tego tańca.
To tylko jeden przykład. Zachęcam cię, byś w modlitwie, rozważając Bożą dającą siebie miłość, przemyślał sfery pracy, przyjaźni i inne. Pomyślcie, jakim byśmy byli obrazem samego Boga, w Trójcy jedynego dla naszych rodzin, znajomych, sąsiadów i współpracowników.
Jednak z jakiegoś powodu orbitowanie wokół innych jest dla nas trudne, czasem niemożliwe.
Jest tak z powodu grzechu. Grzech powoduje że jesteśmy w bezruchu, spodziewając się, że inni mają wokół nas orbitować – współmałżonek, koledzy, nawet sam Bóg.
Lecz Jezus, będąc na ziemi, zachowywał się wobec ludzi tak, jak w wieczności zachowywał się wobec Ojca i Ducha. Orbitował, kochając, służąc, i podziwiając: „ja dałem im chwałę…” (J.17,22)
Podobnie Paweł pisał, że Bóg tych, których powołał tych i uwielbił.(Rz 8,17; 30)
Dlatego ewangelia to opowieść o tym że On żył tak, jak my powinnismy żyć. Powinnismy, lecz sami z siebie nie potrafimy. Nie potrafimy sami obmyć się z grzechu i żyć orbitując wokół Boga, wielbiący go dla niego samego. Wokół naszych bliskich i bliźnich kochając ich i służąc bezinteresownie.
Jaka jest dla nas zatem nadzieja?
Jezus i to, co dla nas uczynił.
Jezus żył w ten sposób dla nas i za nas. Oto tajemnica jego chrztu. Dlaczego bowiem miał się dać ochrzcić? Przecież nie zgrzeszył!
Dlaczego ten potężny władca i Król czeka, by Jan go ochrzcił?
Wiemy, że nie dlatego, że był grzesznikiem. Lecz zrobił to, by utożsamić się z grzesznikami. Już na początku swojej służby Jezus pokazuje, jaki będzie jej koniec – ostatecznie utożsami się z grzesznikami gdy On, bezgrzeszny, poniesie na krzyżu nasz grzech.
Jego panowanie nie uciska nas. Jego panowanie uwalnia nas. Uwalnia nas od panowania tego, co nas naprawdę uciska – grzechu.
Jedyny sposób, by być wolny od grzechu, to poddać się komuś większemu – Jezusowi.
Jest coś ciekawego w chrzcie Jana, który jest zapowiedzią chrztu chrześcijańskiego. W tamtych czasach obmywania nie były czymś niezwykłym. Religijni Żydzi obmywali swoje ręce jako ryt religijny, a poganie musieli cali obmyć się przed przystąpieniem do Pana i złożeniem ofiary w świątyni. Jednak każde z tych obmyć było dokonywane na sobie samym. Chrzest Jana, a potem chrzest chrześcijański musiał być dokonany przez kogoś innego. Już od początku niosło to przesłanie: „nie możesz się sam obmyć! Ktoś musi dokonać tego za ciebie, na tobie”.
Obmywania ciała wodą symbolizowało obmycie z grzechów. Tutaj już Jan zaznaczał: nie możesz sam obmyć się z grzechu – ktoś inny musi obmyć ciebie. Ktoś inny musi cię ochrzcić.
Oto obraz łaski. Oto obraz uniżenia.
Twój i mój grzech jest zbyt wielki by mógł być obmyty przez nas samych – naszą rekompensatę w postaci dobrych uczynków na rzecz innych ludzi.
Jednak Jezus daje się ochrzcić – obmyć! Utożsamia się z tobą i mną, mówiąc symbolicznie: „choć nic nie możesz poradzić na brud twojego grzechu, ja biorę go na siebie!“
A zatem Pan nie daje się ochrzcić Janowi dla swojej korzyści, lecz robi to dla naszej korzyści.
Jezus nie tylko żyje tak, jak my powinniśmy żyć.
Jest jeszcze jeden chrzest przed Nim: „chrztem mam być ochrzczony, i jakże jestem udręczony, aż się to dopełni.” (Łk 12,50) Jezus ma na myśli chrzest, czyli zanurzenie w śmierci za nas. On umrze dla naszego ratunku, naszego zbawienia. Niech poprzez rozważanie tych dwóch chrztów Jezusa Pan da Ci łaskę byś mu zaufał. Niech Duch Święty wprawi nas w ruch, byśmy na wzór samego Boga w Trójcy jedynego bezinteresownie Go kochali oraz ludzi wokół nas. Amen
Written by metodysci-admin on . Posted in Kazania
Written by metodysci-admin on . Posted in Przeczytaj kazanie
To, co odróżnia modlitwę prywatną, czyli tak zwany cichy czas, od modlitwy kościoła to po pierwsze, element doktrynalny. Dzisiejszy tekst pokazuje, jak ważne było dla narodu Izraela przekazywanie wiary w Boga kolejnym pokoleniom. W innym miejscu czytamy: „I abyś ty opowiadał dzieciom swoim i wnukom swoim, jak obszedłem się z Egipcjanami, i jakie znaki czyniłem wśród nich, byście poznali, żem Ja Pan.” II Mojż 10,2
Wiara Izraela przetrwała przede wszystkim dzięki kultowi, modlitwie, uwielbieniu. Kult Boga odbywał się w dwóch rodzajach wspólnot: zgromadzeniu w synagodze i rodzinie. Dla Żydów było oczywiste, że modlitwa i kult Boga ma w sobie zawarty element edukacyjny. Odpowiedzialnością rodzin było po pierwsze, uczestniczyć w nabożeństwie, a po drugie, obchodzić szabas. Tam, przy stole, każdego piątku wieczorem ojciec zadawał pytania dzieciom na temat Boga i historii odkupienia Żydów z Egiptu. To nie była kwestia chcenia czy niechcenia, lecz obowiązek przekazywania wiary z pokolenia w pokolenie. Iz 38,19; 5 Moj. 4,9; 6,7; 11,19; 31,19- pieśń
Edukacyjną rolę pełniły również Psalmy. My niestety, często redukujemy rolę Psalmów do osobistego modlitewnika naszej relacji z Jezusem. Jednak dla Izraela Psalmy znaczyły o wiele więcej. Były one używane w liturgii Izraela i przekazywały Bożą historię następnym pokoleniom. Ps 78, którym dziś się modliliśmy jest tego przykładem.
Doktryna o tym, kim jest Bóg – wszechmogący, sprawiedliwy, święty, i kochający, była przekazywana przede wszystkim poprzez opowieść, historię zbawczych czynów Pana w dziejach Izraela.
Kościół kontynuował tradycję przekazywania wiary na podobnej zasadzie. Jak przetrwała ewangelia? Jak przetrwała prawda o Trójcy, o zbawieniu z łaski?
Poprzez modlitwę kościoła, poprzez liturgię. Przykłady:
Czy Biblia jest Słowem Boga?
– po czytaniach mówimy: „Oto słowo Boże.”
Czy Bóg jest Trójjedyny?
– kościół modli się od wieków: „chwała Ojcu, i Synowi, i Duchowi Świętemu, jak była na początku teraz i zawsze i na wieki wieków, Amen.”
Nie wspominając o credo apostolskim oraz wieczerzy Pańskiej, po której wyznajemy: Chrystus umarł, Chrystus zmartwychwstał, Chrystus powróci.
W tradycji kościoła ukuł się zwrot: „Lex orandi lex credenti”, co można rozumieć jako: ” to, jak wierzysz, wpływa na to, jak się modlisz.” Albo: „to, jak się modlisz, wpływa na to, jak wierzysz.” Obie interpretacje są poprawne.
Czy zastanawiałeś się, dlaczego możesz prywatnie modlić się spontanicznie, wylawając swoje serce przed Panem? Ponieważ modlitwa kościoła dźwiga prawdę Ewangelii, przenosi z pokolenia na pokolenie naukę apostołów.
Zatem pierwsza różnica pomiędzy modlitwą osobistą a wspólnotową polega na elemencie doktrynalnym.
Rozumiejąc wagę Marcin Luter napisał nie tylko Wielki Katechizm ale tez Mały Katechizm. Korzystać z niego miały rodziny podczas wspólnego czasu modlitwy.
Jako pastor oraz jako rodzic zadaję sobie takie pytanie: jakie jest niezbędne minimum elementu doktrynalnego w kościele i w mojej rodzinie?
– Prawda o Bogu w Trójcy jedynym
– Prawda o zbawieniu z łaski przez wiarę w Chrystusa
– Prawda o tym, że Biblia jest Słowem Bożym
Jak uczę tego moje dzieci? Przede wszystkim poprzez wspólną modlitwę.
Twoja rodzina powinna umieć modlić się
– spontanicznie, czyli swoimi słowami
– Słowem Bożym, na przykład Psalmami
– modlitwami kościoła, zbudowanymi na Bożym Słowie.
Powinniśmy starać się, by cała nasza rodzina brała udział od początku do kóńca w całym nabożeństwie. Jednak dla rodziny największą korzyścią jest, gdy drobne elementy występujące na nabożeństwie są praktykowane w domu: dzieci w domu uczą się Ojcze Nasz, Credo, proklamacji wiary, aktu pokuty i przyjęcia przebaczenia, modlitwy Psalmem, modlitwy spontanicznej. Wtedy bedą umiały brać udział w nabożeństwie.
Drugi element wspólnotowej modlitwy Druga korzyść płynąca ze wspólnej modlitwy to przemiana serca.
Modląc się osobiście podświadomie wybieram pieśń która odpowiada mojemu nastrojowi w dany dzień. Rozważam tekst, który interpretuję zgodnie z moimi poglądami. Bardzo trudno jest wyrwać się z kręgu swojego „ja”; jeśli nie będziemy tego świadomi nawet Bogu będziemy kazali orbitować wokół nas. Oczywiście, On tego robić nie będzie, więc modlimy się do Boga urojonego, skrojonego na nasze potrzeby.
Dzięki wspólnej modlitwie poznaję lepiej Boga oraz poznaję lepiej samego siebie.
To jest najpełńiej możliwe we wspólnocie kościoła.
Gdy jako rodzina gromadzicie się wieczorem na modlitwie; gdy spotykasz się z grupą przyjaciół na modlitwie; gdy jako kościół spotykamy się na modlitwie dzieje się coś wspaniałego. Pan czyni z nami to, co dzieje się na Jego stole z chlebem i winem: On nas zebrał, tak różnych, tak bardzo do siebie nie pasujących, jak różne są grona winne i różne kłosy zboża. A jednak zebrane razem wypełnią jeden kielich, i tworzą jeden bochenek chleba. Chleb wciąż jest chlebem a wino winem ale już nie są jedynie chlebem i winem.Poprzez modlitwę Pan przemienia ten chleb i to wino w swoje ciało i krew. Gdy twoja rodzina się modli Bóg przemienia was. Ludzie patrząc na waszą rodzinę będą widzieć was, ale o wiele więcej, niż was. Będą widzieć Chrystusa. Ludzie przychodzący na nabożeństwo będą widzieć nas ale coś więcej, niż nas. Zobaczą Chrystusa. Ponieważ dzięki wspólnej modlitwie my będziemy stawali się coraz mniejsi, a Pan będzie stawał się w nas coraz większy, i bardziej widoczny.
Written by metodysci-admin on . Posted in Kazania
Jeżeli wolisz przeczytać to kazanie kliknij TUTAJ
Written by metodysci-admin on . Posted in Kazania
Jeżeli wolisz przeczytać to kazanie kliknij TUTAJ
Written by metodysci-admin on . Posted in Przeczytaj kazanie
1 Tes 5,16-28 „Bez przestanku się módlcie”
Jak odnaleźć prawdziwą, głęboką przyjemność w modlitwie? Czy modlitwa ma być przyjemnością czy obowiązkiem? Czy mamy modlić się gdy mamy ochotę czy też regularnie?
Odpowiedz brzmi: jedno i drugie. Spontaniczne działanie daje powierzchowną przyjemność. Na przykład, gdy w ręku będę trzymał skrzypce Stradivariusa, będę podekscytowany. Nawet spróbuję wydobyć z nich dźwięk. Jednak będzie to powierzchowna przyjemność. Jednak, gdy poświęcę czas, by regularnie ćwiczyć grę na skrzypcach, czyli narzucę sobie dyscyplinę, wtedy, wydobywając piękny dźwięk ze Stradivariusa, doświadczać mogę głebokiej przyjemności.
Dlatego uczniowie poprosili, by Pan nauczył ich się modlić.
Modląc się jedynie wtedy, gdy masz ochotę, i tak, jak masz na to ochotę będziesz w najlepszym razie miał powierzchowną przyjemność relacji z Bogiem. Jednak, gdy postanowisz modlić się regularnie, z czasem będzie to dla ciebie o wiele większą przyjemnością. Autor Modlitewnika Powszechnego, Tomasz Cranmer wiedział, że obowiązek i przyjemność w modlitwie nie muszą się wykluczać. Jedna z modlitw, którą zaproponował brzmi: „Panie, pomóż nam doświadczyć tego, co dla nas nabyłeś i pokochać to, co nam nakazujesz.“
Daniel miał zwyczaj modlić się trzy razy dziennie, pomimo wielu swoich obowiązków jako premier. Dan. 6,10
Postać Daniela wskazuje w przód na Jezusa.
Nikt nie wątpi, że Jezus czerpał głęboką satysfakcję z modlitwy. A jednak czytamy, że Pan „miał w zwyczaju” modlić się (Łk 22,39).
Podobnie autor najdłuższego Psalmu 119 wola do Boga o doświadczenie słodyczy rozważanego Słowa, a jednocześnie pisze: „siedem razy dziennie wysławiam cię za Twoje Słowo!“
Nasz dzisiejszy tekst mówi o nieustającej modlitwie.
Chrześcijanie rozumieli ten zwrot jako regularną modlitwę, kilka razy dziennie.
Wtedy powstaje w nas gotowość do modlitwy w każdej chwili, świadomość obecności Boga gdziekolwiek jesteśmy. Pan nazywał tą gotowość to czuwaniem.
Popularna Liturgia godzin wzięła się z odpowiedzi na pytanie Jezusa do śpiących uczniów: „nie mogliście czuwać ze mną jednej godziny?“
Chrześcijanie rozwinęli wiec zwyczaj modlitwy 5 razy dziennie.
Duchowni modlili się nawet 7 razy dziennie. Jednak zwykły człowiek nie był w stanie poświęcać tyle czasu na modlitwę.
Reformacja przyniosła odnowę życia modlitewnego.
Thomas Cranmer zauważył potrzebę dopasowania modlitw do funkcjonowania zwykłych ludzi, z czego powstał modlitewnik powszechny w 1549.
Jego celem była pomoc zwykłym ludziom modlić się właściwie i regularnie. Drugim celem była większa niż dotychczas ekspozycja ludzi na Słowo Boże.
Cranmer proponował modlitwę 2 razy dziennie, przeplataną czytaniami Słowa Bożego oraz śpiewanym psalmem.
Luter pisał, że modli się dwa razy dziennie.
Kalwin: 5 razy dziennie: po wstaniu, przed pracą, przed jedzeniem, po jedzeniu, przed snem.
Jednak większość kościołów protestanckich sprowadziła tradycję modlitwy do osobistej modlitwy porannej i rodzinnej modlitwy wieczornej.
Zwróćmy uwagę, że reformatorzy nie znieśli tradycji regularnej modlitwy w imię posiadania relacji z Bogiem. Nie przeciwstawiali relacji religii. Wiedzieli, że relacja z Bogiem musi wyrażać się w czynnościach religijnych, jak na przykład wspólna modlitwa kościoła.
Przeskoczymy w czasie o kilka wieków do przodu.
Skąd wziął się znany większości z nas zwrot „cichy czas?” Z 30 stronicowej książeczki wydanej w 1945 roku która stała się bestsellerem i utorowała drogę temu terminowi. Cichy czas zakładał modlitwę 1 raz dziennie.
Podsumowując: wspólne cechy wszystkich powyższych systemów modlitwy to:
– modlitwa Słowem Bożym (psalmy)
– czytanie Słowa Bożego
– modlitwa rożnymi rodzajami: uwielbienie, wyznanie, prośby.
Widzimy wiec, że Kościół zawsze rozpoznawał potrzebę regularnej modlitwy.
A jednak tak często jesteśmy jak uczniowie w Ogrodzie Oliwnym- nasz duch jest ochoczy ale ciało słabe. Kto z nas przynajmniej raz nie zawiódł się na sobie jeśli chodzi o regularną modlitwę? Jezus zapytał śpiących uczniów: „Nie mogliście czuwać ze mną jednej godziny?”
Odpowiedz brzmi- niestety, nie. Zdani na siebie nie potrafimy czuwać na modlitwie. Nie potrafimy też modlić się jak należy. Jeśli nie dojdziesz do tego przekonania, będziesz miał tendencje do czynienia z modlitwy uczynku, zasługi, z której jesteś dumny. Na podstawie tego, jak wspaniale regularnie się modlisz spodziewasz się, że Bóg będzie cię nagradzał błogosławieństwami.
Jednak gdy zobaczysz, że tak naprawdę nie potrafisz o własnych siłach czuwać regularnie na modlitwie, czas tej modlitwy będzie łaską, a nie prawem.
Co dokładnie mam na myśli?
W tym tygodniu w wiadomościach sportowych świat zachwycił się postawą triatlonisty, który walczył o zwycięstwo w morderczym wyścigu. Biegł razem ze swoim bratem, który, będąc pierwszy, i mając zaledwie 400 m do mety, zasłabł i upadł. Jego brat, biegnąc za nim, podniósł go, objął i razem z nim zaczął biec w kierunku mety. Choć inny zawodnik wyprzedził ich i zdobył złoty medal, to bracia jako drudzy dobiegli do mety. Pół metra przed metą silniejszy brat rzucił zasłabłego brata na linię mety, tym sposobem zapewniając mu drugie miejsce.
Zatem osłabły brat doświadczył łaski- zwyciężył dzięki sile swojego brata.
Pan Jezus jest naszym bratem (Hbr.2,11).
On swoją śmiercią na krzyżu wysłużył dla nas dostęp do Boga Ojca- dzięki niemu tron Boży, przed którym stajemy w modlitwie jest tronem łaski a nie sądu (Hbr 4,16). Ale nasz brat zrobił dla nas jeszcze więcej!
On teraz wstawia się za nami! (Hbr.7,25). Modli się doskonale, udoskonalając nasze dalekie od perfekcji modlitwy.
To nie jest jedynie intelektualna prawda. Możemy faktycznie być wzmocnieni, możemy faktycznie doświadczyć łaski płynącej ze wstawiennictwa Pana. Dlaczego? Ponieważ Słowo Boże mówi, że nie tylko Jezus się za nami wstawia, ale również Duch Święty się za nami wstawia! (Rz.8,26-27).
Nieustanne wstawiennictwo Chrystusa za nami u Ojca wspiera nasze słabnące wysiłki modlitewne. Gdy brak ci wytrwałości, gdy nie potrafisz czuwać regularnie w modlitwie, pomyśl o Nim! Pomyśl o jego nieustającym wstawiennictwie, a Duch Święty udzieli ci łaski, byś czuwał razem z Nim. To jego siła przeniesie cię przez linię mety. Gdy zwyciężysz, to będziesz wiedział ze to jego zwycięstwo, jego poświęcenie! Twój czas modlitwy będzie łaską, a nie prawem.
Biegnący brat poświecił medal na korzyść słabnącego brata. Twój Pan poświecił życie byś mógł każdego dnia przychodzić przed tron Ojca, i być przyjęty jak umiłowany syn i córka. Korzystaj z tego przywileju!